Potem chodziliśmy po całej mieścince, która jest tak urokliwa, że moglibyśmy spacerować bez końca.
Gwoździem programu był aztecki rytuał - temazcal. To coś podobnego do sauny. Też jest gorąco i człowiek się poci, ale przebywaniu w glinianym pomieszczeniu, ogrzewanym węglami, towarzyszą azteckie rytuały oczyszczające ciało i umysł. Węgle polewa się wodą z leczniczymi ziołami, ciało biczuje gałązkami, a wszystkiemu towarzyszą rytualne śpiewy (my też śpiewaliśmy). W środku jest bardzo ciemno i gorąco. Co jakiś czas ciało polewa się zimną wodą dla ochłody. Cały rytuał trwa niecałe półtorej godziny i w jego czasie otwiera się duchowe bramy na cztery strony świata. Ciekawe i relaksujące przeżycie. Takie azteckie spa.
Zrelaksowani wieczorem wróciliśmy do stolicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz