13 września 2014

Fiordy Zachodnie

Kolejny piękny dzień. Dzisiaj udaliśmy się jeszcze dalej na północ, prawie pod koło podbiegunowe, do miejscowości Isafjordur. Jechaliśmy wzdłuż fiordów. Widoki były niesamowite, totalny brak cywilizacji i mnóstwo owiec, które co jakiś czas wychodziły na środek drogi.
Robert karmił fiordy ;)
Isafjordur jest według przewodnika kosmopolityczną metropolią. Może nie takie mieliśmy do tej pory wyobrażenie o metropoliach, ale rzeczywiście jest to największa w regionie miejscowość, zamieszkana przez ponad 2600 osób. Leży przy fiordzie Ísafjarðardjúp. Znajdują się tu najstarsze domy na wyspie.
Wynajęliśmy bardzo przytulne mieszkanie. Mamy do dyspozycji w pełni wyposażoną kuchnię (dużo większą od naszej w Barcelonie), salon, a nawet taras z widokiem na góry. 
Przy wejściu do budynku zastaliśmy taki napis:
Jeszcze większe zdziwienie przeżyliśmy, gdy pojechaliśmy do marketu na zakupy. Obok normalnego sklepu islandzkiego jest tutaj polski sklep, chyba lepiej zaopatrzony niż ten w Barcelonie. Wiemy, że Polacy są największą mniejszością narodową na Islandii (3% ludności), ale w życiu byśmy się nie spodziewali polskiego sklepu w tak małym miasteczku z dala od wszelkiej cywilizacji!
Na kolację poszliśmy na bufet rybny. Knajpa mieści się w jednej ze starych chat.
Mogliśmy jeść do woli najprzeróżniejsze ryby i inne potrawy. Bardzo nam smakowała zupa rybna. 
W całym lokalu było więcej ludzi niż spotkaliśmy przez cały dotychczasowy pobyt na Islandii, a przy naszym stoliku siedziała Polka, mieszkająca od 18 lat w Isafjordur. Świat jest bardzo mały! Okazało się też, że kelnerka zna kilka słów po polsku i nawet zachęcała nas do odwiedzenia miejscowej biblioteki, w której jest sporo polskich książek. Poza jedzeniem można było posłuchać muzyki na żywo i pośpiewać.

Brak komentarzy: