9 czerwca 2006

Spotkanie z człowiekiem z jaskini

Dawno nic nie pisałem, ale tak jakoś sie złożyło, że serwis Blogger doświadczył ciagle problemów technicznych, wcięło mi nawet cały napisany tekst więc się wkurzyłem i miałem nawet zmaiar zmienić serwis, ale doszedłem do wniosku, że nie ma sensu się ruszać z tym całym majdanem na 2 miesiące.
Wydarzenia z dzisiejszego postu miały miejsce przed dwoma tygodniami, ale są warte opisania. W niedzielę razem z Anią (Polką z Rzeszowa), jej chłopakiem Manuelem i jeszcze jedną koleżanką, Paulą postanowiliśmy pójść do schroniska położonego powyżej Bajamar. W trakcie wedrówki odwiedziliśmy znajomego Manuela. Mężczyzna ten mieszkał kiedyś w Bajamar, ale po tym jak samochód zabił mu żonę nie mógł znieść mieszkania w pustym domu i przeniósł się do jaskini w górach. Mieszka tak razem z kozami, kurami, kanarkami i całym zwierzyńcem.



Wybrał takie życie i najwyraźniej mu ono odpowiada. Jego trójka dorosłych synów żyje ze swoimi rodzinami w sasiedniej miejscowości. Pomagają ojcu robiąc zakupy i wykonując cięższe prace. Marco, bo tak ma na imię ów pustelnik, schodzi na dół tylko w na święta i szczególne wydarzenia - takim chociażby był ostatnio mecz Barcelony o ligę mistrzów. Utrzymuje się on z wyrobu koziego sera, który ma famę najlepszego w okozlicy i jest wyrabiany w 100% naturalnym sposobem. Taki prawidziwy, wiejski, górski, kozi ser :)

Wędrówka to był bardzo miły sposób na spędzienie niedzieli, ale zmeczeni szlakiem wieczór spędziliśmy nad basenami, a Bajamar pożegnało nas pięknym zachodem słońca.

Brak komentarzy: