9 czerwca 2006

Masca


Nareszcie po ponad ośmiu miesiącach pobytu na Teneryfie udało mi się owiedzić jedno z najbardziej urokliwych miejsc na wyspie - wąwóz Masca. Z moją wierną towarzyszką wędrówek Olą, jej koleżanką Nadią i Nico wyruszyliśmy na druga strone wyspy, by dostać się w góry Teno. Jest to zachodnia część Teneryfy, gdzie rozciągają się przepiękne klify i bardzo dobry widok na La Gomerę.

Wyprawa taka jest dość skomplikowana, bo autobusem dotrzeć tam jest bardzo trudno a i wyprawa samochodem zastręcza pewnyhch trudności. Najpierw trzeba się wspiąć bardzo krętą drogą do miejscowości Masca. Stamtąd prowadzi szlak wzdłuż wąwozu, aż do plaży. Oczywiście można zejść do końca i wrócić, ale jest to niesamowicie trudne, więc większość osob wybiera tylko zejście. No ok, ale jak wydostać się z plaży otoczonej ze wszystkich stron skałami jeśli nie tą drogą, która się przyszło? Tu z pomocą przychodza nam przedsiębiorczy mieszkancy pobliskiej wioski Los Gigantes. Dwa razy dziennie z plaży Masca odpływa stateczek zabierający zmęcczonych wędrowców. My również planowaliśmy zabrać się tym stateczkiem, w związku z czym po dotarciu do Masca udalismy się w miejsce gdzie reserwuje się bilety, bo przeciex stateczek nie może zabrać wszystkich. Nawet nie wiecie jakie było nasze zdziwienie, jak pan oświadczył nam, że poza okresem letnim stateczkek o 18:30 nie pływa i by zdąxyć na ten o 16:30 jest już dość późno, ale jak się uprzemy to damy radę. Uparliśmy sie, bo przecież nie będziemy wracać tam po raz kolejny jak frajerzy. Specjalnie dla nas poproszono załoge statku by poczekała do 17. W przewodniku w którym czasy są zaniżone w stosunku do spokojnego tempa marszu było napisane, że droga zajmuje 2h45, znak głosił, że do plaxy mamy 3h, pan w barze powiediał, że jak się sprężymy i nie będziemy się ociągać, to można zejść do plaży w 2-2,5h i dokładnie tyle mieliśmy, ani minuty dłużej. Zaczęliśmy wiec iść.


Droga prowadzi po dnie wąwozu, wsród wysokich skał, momentami ma się bardzo klaustrofobiczne uczucia. Po drodze wielokrotnie przechodzi się z jednego brzegu rzeczki na drugi, idąc półkami skalnymi, lub po okragłych kamieniach na dnie rzeki. Krajobraz jest bardzo urozmajcony, od kamiennej pustyni, poprzez zielone oazy, aż do dżunglii. Szlak jest trudny, momentami bardzo trudny. Trzeba się ześlizgiwać po kamieniach lub przedzierać skalnymi tunelami wydrążonymi przez wodę.

Nie na darmo mówi się, że jest to wspaniałe miejsce koniecznie warte zobaczenia, pomimo wysiłku który należy włożyć w zejście. Przepiękne widoki klifów i wielowiekowych skał wydrąxonnych przez wodę w 100% rekompensują trudy wedrówki. Szliśmy tak, szliśmy, dość szybko, by wreszcie dotrzeć do upragnionej plaży.

Zejście zajęło nam dokłądnie 1h50 !!! Czas godny Korzeniowskiego.
Załadowaliśmy się na łódkę, która zbrała nas do Los Gigantes. Po drodze mieliśmy okazję podziwiać rodzinkę delfinów oraz niesamowity kolor wody i skał.

W Los Gigantes zanurzyliśmy nasze zmęczone ciała w oceanie i zdrzemnęliśmy się trochę na plaży. Wieczorem taksówką wróciliśmy do Masca, gdzie zostawiliśmy samochód. Wyprawa ta wymagała od nas dużo wysiłku i troszkę przygotowań, ale było warto. To jedno z przeżyć, które na pewno będe pamiętał jeszcze długo. Więcej zdjęć znajdziecie w serwisie flickr. link po prawej stronie. Warto, bo wąwóz jest na prawdę przepiękny.

Brak komentarzy: