24 lutego 2006

Sesja, sesja i po sesji

Witajcie, znów nam powstała dłuższa przerwa w pisaniu, ale tak to czasem bywa. Złożyły się na nią: sesja i moja choroba, przy położeniu większego nacisku na chorobę, bo ta przykuła mnie na dość długo do łóżka i wyłączyła z jakiejkolwiek aktywności. W związku z tym nie ma za bardzo co opisywać. Sesja była bardzo dziwna, bo miałem tylko jeden egzamin, który w dodatku kobieta wyznaczyła nam na święto i nie mógł sie odbyć. Potem mieliśmy straszne problemy, by tą kobietę dorwać i się na inny termin umówić, ale ostatecznie się udało i nawet nas nie pytała na egzaminie :) Poza tym zaczął się już nowy semestr i mam mnóstwo biegania z wybieraniem przedmiotów i innymi pierdołami biurokratycznymi. Z ciekawszych rzeczy nie działo się raczej nic więcej, no może poza awarią światła w naszym mieszkaniu.
Oto winowajca - spalił nam się bezpiecznik!!! Było to co najmniej dziwne i nieoczekiwane, ale okazało się, że takie rzeczy się zdarzają. Rzeczą która najbardziej mnie zdziwiła była interwencja elektryka. Całe zdarzenie miało miejsce około 21 wieczorem, więc brak prądu w całym mieszkaniu był co najmniej uciążliwy. Zadzwoniliśmy do właścicielki mieszkania, ona podała nam numer do elektryka. Zadzwoniliśmy do kolesia i on powiedział, że przyjedzie za 30 minut, i rzeczywiście przyjechał!!!! Tutaj rzecz niesłychana. Nawet miał wszystko co potrzeba i wstawił nam nowy bezpiecznik. Cała akcja zamknęła się w godzinie! Tydzień, ok tego się można spodziewać, ale godzina!! Tempo całkiem nie kanaryjskie. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych dni wydarzy się coś ciekawego i nie będę już was musiał zanudzać opowieściami o bezpiecznikach. Jest na to szansa, bo dziś zaczyna się karnawał, dorównujący rozmachem temu brazylijskiemu.

Brak komentarzy: