12 października 2011

Cusco i okolice

Dziś mieliśmy pierwszy dzień wypełniony całkowicie zwiedzaniem. Od rana szwendaliśmy się po mieście i odwiedziliśmy kilka muzeów. Po południu pojechaliśmy do okolicznych ruin Sacsayhuaman, Kenko itd.

Trochę dawała nam się we znaki choroba wysokościowa. Kamila czuła się słabo, a mnie bolała głowa. Na szczęście, gdy podczas zwiedzania wyjechaliśmy na ponad 3800 mnpm, to poczulismy się swietnie. Ciekawe czy to zasługa pięknych widoków, czy herbatki z liści koki.

Wieczorem trafiliśmy do super knajpki. Były w niej 4 stoliki, z czego jeden zajmowała rodzina pani kucharki i oglądała mecz Peru-Chile (2-4). Jedzenie było super, prawdziwej domowej roboty. Co ciekawe, wiszące nad piecem sznurki, okazały się suszącym się makaronem spaghetti.

Teraz czas spać, bo jutro zwiedzamy świętą dolinę Inków.

Dla porządku dodam, że żadna lama jeszcze nas nie opluła. :)

1 komentarz:

kate pisze...

Szczęściarze:) Ale jeszcze nie mówcie "hop" bo pewnie nie jedną lamę spotkacie na swojej drodze więc macie szansę zostać opluci;)