26 maja 2009

Mleko a sprawa katalońska...

Mleko zawsze odgrywało ważną rolę w życiu człowieka. Nawet w PRLu nie mogło go zabraknąć i codziennie rano pojawiało się przed drzwiami ludu pracującego miast i wsi.

Na południu Europy stanowi ono jeden z ważniejszych elementów diety, spożywany codziennie rano, w różnych postaciach. W Katalonii jest ono jednak czymś więcej niż pokarmem, jest metodą wyrażania nacjonalizmu. Przetwórnie mleczarskie karmią ciemny lud kataloński, ideologią narodową. "To mleko jest stąd i dla tego miejsca" mówi opakowanie mleka o nazwie "LLet nostra", czyli nasze mleko. W podobnym tonie utrzymane są slogany reklamowe i opakowania innych produktów mleczarskich regionu. Zdawać by się mogło, że pijąc mleko zapewniamy Katalonii co najmniej niepodległość, jeśli nie panowanie nad światem. Tego typu działania wykorzystują nacjonalizm, tak powszechnej wśród mieszkańców tego Katalonii. Czują się oni lepsi od najeźdźców z Kastylii, więc i mleko Katalońskie nie może się równać z jakimiś popłuczynami z Asturii, czy innej Navarry.

Za najbardziej "nacjonalistyczne" jest uznawane mleko marki "Ato". Jego opakowanie przyozdobione konturem Katalonii wzywa do wznoszenia toastów "razem, za Katalonię!". Wydawać by się mogło, że coś takiego mógł wymyślić jedynie najzagorzalszy przeciwnik Hiszpanii. Otóż nie. Niejeden nacjonalista udławiłby się tym mlekiem, wiedząc, że pieniądze, które wydał na "katalońskie mleko" trafiły do hiszpańskiej kieszeni. Właścicielem marki "Ato" jest przedsiębiorstwo z Asturii, Corporación Alimentaria Peñasanta S.A. (CAPSA). Jest to producent, między innymi, mleka Asturiana.

Jak widać, na głupocie innych najłatwiej zarobić. Pij mleko, by Katalonia rosła w siłę, a ludziom, żyło się dostatniej.



Materiały do artykułu zaczerpnąłem z tego bloga (po hiszpańsku).

Brak komentarzy: