Znowu było bardzo gorąco, więc po 2 h mieliśmy już dosyć zwiedzania i poszliśmy do spa. Tam przez 3 h byliśmy masowani, najpierw mieliśmy godzinny masaż stóp, potem masaż tajski ( jest on dosyć bolesny i polega m.in. na wykręceniu ciała we wszystkie strony) i na koniec relaksujący masaż z olejkami. 3 h zleciały bardzo szybko! Po masażach zostaliśmy zaproszeni na poczęstunek - ciasteczka i ostrą, imbirową herbatę. Moglibyśmy się tak relaksować codziennie!
Wieczorem spotkaliśmy się ze znajomymi, którzy też są teraz na wakacjach w Tajlandii i objedliśmy dobrymi rzeczami. Robert zjadł m.in. duriana, najbardziej śmierdzący owoc świata, ale wcale nie śmierdział, chyba dlatego, że był świeży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz